Majowy czas komunijny… spowiedź
Zabawa dzieci a rozumienie świata
Maj to w kościele katolickim czas pierwszych komunii oraz pierwszej spowiedzi. Spowiedzi, która zostanie do końca dni bycia katolikiem. Patrzę na 10 letnie dzieci, z całym bagażem zabaw, chęci biegania, grania na komputerze, w wolności mówienia co chcą, a czego nie i postanowiłam podzielić się moimi przemyśleniami.
Nauka życia
Dzieci doświadczają różnych sytuacji, konfliktów i różnie na nie reagują. Widzę jak borykają się z pierwszymi konfliktami, jak szukają swojego miejsca, zastanawiają się co się dzieje wokół i dlaczego tak a nie inaczej na coś reagują ludzie. Widzę jak mówią bezpośrednio do rodziców, jak raz z uśmiechem, raz ze złością podchodzą do tego co mówią. Reagują tak, jak akurat “przyjdzie”.
Pełno w nich wątpliwości, ale też i obserwacji tego kim są i pytań: dlaczego to czy tamto?
Dziś, dzieciom nie wystarczy odpowiedź – bo tak i siedź cicho. Dziś już nie wystarczy mówić ogólnikami.
I bardzo dobrze, bo odpowiedzi na pytania, które mogą być na pierwszy rzut oka trudne, później okazują się rozwijające obie strony. Polecam, choć rozmowa z dziećmi wymaga empatii, którą często mamy zablokowaną.
Spowiedź
Dlaczego o tym akurat przy temacie spowiedzi?
Bo w tym czasie kwietniowo-majowym, przypomniał mnie się strach i posłuszeństwo bez możliwości zadawanie pytań, czy próby rozwoju tego co w dziecku. Tak trzeba i koniec. Jest schemat i wytyczne. Takie czasy, można powiedzieć, bo dawno temu była moja spowiedź. Tak, ale dziś możemy inaczej i warto skorzystać z wiedzy i wolności wyboru.
Przypominając sobie czas spowiedzi dziecka, myślę o tym co kiedyś przeżywałam. Czy ktoś pamięta wysiłek, by co miesiąc chodzić do tej stojącej trumny z okienkiem na wejście i boczną wentylacją… by powiedzieć regułę plus kilka informacji?
Konkretów nie pamiętam, ale co mogło pojawić się w wykazie u 9 latki wtedy?
Nie słuchałam mamy,
obraziłam się na koleżankę,
pokłóciłam się z rodzeństwem.
I po miesiącu zmiana osób.
Nie słuchałam taty
obraziłam się na siostrę
a pokłóciłam się z koleżanką.
Aaaaa i pewnie było, że nie słuchałam na mszy lub zapomniałam się pomodlić wieczorem, czyt. nie chciało mi się…
Bo taki był schemat grzeczności – posłuszeństwo, więc większości grzechów to czyny które były odmienne od reguły, odmienne od ustaleń.
A może to, że dziecko nie słuchała rodziców jest spowodowane tym, że akurat poczuło złość, którą ktoś przyniósł z pracy? Może po prostu dziecko ma dziś „słabszy” dzień, bo w szkole coś się stało, a rodzic nie zapytał tylko od razu „coś”. Patrzmy szerzej niż tylko to co fizyczne.
Dzieci doświadczają poprzez relacje z różnymi grupami. Różnią się od siebie i reagują emocjami i czasem z tymi emocjami, jako atakami, mogą sobie nie poradzić. Przepraszają i biegną dalej. Podnoszą głos, krzyczą, złoszczą się, bo coś może na nich wpłynąć, bo złość to emocja, która może nie jest ich, ale nie wiedzą jeszcze o tym, a często my też nie wiemy co się dzieje i atakujemy z powrotem dzieci.
Dzieci są nieświadome, że czynią krzywdę, bo się uczą i nie wiedzą jeszcze co jest czym dla drugiej osoby. Więc nie oznacza, że są złe, czy czynią zło. Wiele zależy od tego co dostają w domu lub z czy w ogóle na Ziemię zeszli, jakie mają bagaże już na dzień dobry “na sobie”. Mówią, że czegoś nie zrobią, a może mają chęć wyrażenia swojej woli, może coś się stało, że w ten sposób akurat dziś do nas mówią, może czują inaczej niż my?
Może dzieci muszą doświadczyć tego czym np. szacunek, przyjaźń i inne wartości właśnie poprzez sytuacje i później konsekwencje swoich czynów – wcześniej czy później. To opiekunowie są na pierwszej linii, by rozmawiać i uczyć, na tyle ile potrafią.
I w całym tym bagażu doświadczeń wskakuje spowiedź
Spowiedź w tym czasie rozwoju dziecka to nieporozumienie.
Spowiedź, to krzywda, bez zrozumienia dlaczego coś zrobiłem, co na mnie wpłynęło, bez rozmowy, często bez analizy, tylko kara od obcej osoby w konfesjonale.
Spowiedź dla tak małej istoty, to strach, pogłębiające się poczucie winy.
Spowiedź to zamknięcie się na wybaczenie poza tą drewnianą budką.
Spowiedź to zamknięcie i ograniczenie woli, swobody wyrażania siebie.
Spowiedź zamyka nas na relacje.
Spowiedź powoduje “usprawiedliwienie się”, brak wzięcia na siebie konsekwencji czynów, bo przecież powiedziałem, odklepane, zapomniane.
Pamiętam wymuszanie co miesiąc spowiedzi, mówienie tego czym zawiniłam i czekanie na osąd.
Już nie mogę sobie tego wyobrazić, by wysłać świadomie akurat moje dziecko i uczyć tego co ma mówić i jak się zachowywać i wytłumaczyć.
Popatrz na strach dzieci, gdy w ogóle nam, dorosłym, mają coś powiedzieć. Gdy wracają ze szkoły, z podwórka i mają konflikt w środku co powiedzieć, bo w czymś czują, że zawiniły lub nie mówią, bo się boją, czy dobrze zrobiły. A co gdy idą do obcej osoby, która bez znajomości całości może ocenić dany czyn?
Nie mówię o braku poczucia bezpieczeństwa w domu, wtedy dzieci szukają pomocy u obcych. To osobny temat, mówię o wejściu do konfesjonału dziecka i mówieniu w tym co intymne często, co wstydliwe obcej osobie.
Do psychologa, czy lekarza nie można wpuścić dziecka bez nadzoru osoby dorosłej, ale tutaj…
Brak poczucia konsekwencji swoich czynów
Zanik dbania o wyczyszczenie tego co zrobiłem, to drugi aspekt tego, że spowiedź nie jest dobra w ogóle, to przerzucanie odpowiedzialności, to usprawiedliwienie swoich czynów. Pójdę do spowiedzi, to będzie wybaczone.
Jakie to proste.
Kopnąć kogoś ze złością, a pójść się wyspowiadać, to już nie musimy przepraszać. Może pan powie, żeby iść przeprosić, a może powie wyrecytuj modlitwę i nie rób tego więcej. A za miesiąc znów i pójdę do innego pana to może “dostanę to samo co miesiąc temu”.
Jak łatwo mogą się takie małe “owieczki” nauczyć, że nie ma konsekwencji czynów.
Dlaczego owieczki? Jeden z księży założył wspólnotę “owieczki”, która przygotowuje dzieci do tych sakramentów okołomajowych, nazwa „idealna”.
Lista czynów
Znalazłam artykuł, w którym ksiądz podpowiada z czego możemy się spowiadać. Pełno takich podpowiedzi w internecie. Lista z jednej strony mnie rozbawiła.. przypominając czasy stresu, a z drugiej przeraziła…
Dlaczego?
Jak dziecko 10 letnie, które zaczyna doświadczać świadomie życia, które w pełni może nie rozumieć znaczenia wartości, bycia, postrzegania świata może rozumieć nawet część tego co podpowiada ksiądz, bez rozmowy o tym. Wiem, że o tym nie w każdym domu jest rozmowa, że podczas przygotowań do majowych rytuałów omawiane są regułki, ale pod każdym tekstem widzę coś, co od razu narzuca winę i krzywdę i brak poczucia wartości w sobie.
Nie zachowywałem/am szacunku należnego rodzicom czy przełożonym.
Wypowiadałem/am imię Boże bez potrzeby.
Byłem źródłem zgorszenia w oczach Kościoła, dając zły przykład jako chrześcijanin/ka.
Grzeszyłem/am pychą.
Byłem/am nieuprzejmy/a.
Okazywałem/am niecierpliwość.
Dałem/am się ponieść gniewowi.
Osądzałem/am innych.
Grzeszyłem/am myślą.
Miałem/am nieczyste myśli.
Nie zachowywałem/am umiaru w jedzeniu bądź w piciu.
Skłamałem/am.
Zazdrościłem/am.
Nie okazywałem/am wdzięczności.
I mnóstwo innych podpowiedzi. więc idziesz, lecisz z regułką i sprawa załatwiona…
Energetycznie pod każdą podpowiedzią mogłabym napisać mnóstwo przyczyn dlaczego co mogło się zadziać. Pełno narzędzi, które mogą te “grzechy” świadomie zmienić w światło, mogą pomóc w postrzeganiu świata inaczej i relacji z ludźmi i emocji.
Bo czym szacunek, jeśli szacunku dorosły nie okaże dziecku? Czy nieuprzejmość to wg kogo, bo może dziecko po prostu wyraziło wolę odmienną niż ktoś, kto definiuje w sobie nieuprzejmość itd.
Więc czy musimy wysyłać dzieci do spowiedzi, by właśnie to “oczyścić” w budce z panem w czerni?
Nie, nie musimy, ale!! niektórzy wysyłają, pomimo tego, że sami nie praktykują.
I znów… bo tak wypada
Dlaczego? To jest ciekawe.
Słyszę rodziców usprawiedliwienie, że “to ostatnie, a później już zdecyduje, czy i co będzie robił”. “My i tak nie chodzimy do kościoła, albo chodzimy, bo dziadki chcą”, czy tam, “bo tak wypada”. Wiecznie to samo.
Nie, nic nie trzeba, bo wypada. “Wypada” być porządnym człowiekiem 🙂 wszędzie, nie tylko w kościele.
Niech właśnie dziecko zdecyduje, ale gdy będzie miało 18 lat czy chce. Szczególnie, gdy dorośli nie chodzą, a robią na siłę całą szopkę. Ale chcę przekazać, że spowiedź, to ogromna szkoda dla energetyki małego człowieka.
Spowiedź, to blokady w ciele i mocne zapisy energetyczne, które później mogą się pojawiać w codzienności w radzeniu sobie lub nie radzeniu z wieloma rzeczami.
Zastanów się, czy komunia, czy spowiedź jest potrzebą prezentów, potrzebą tradycji rodzinnych, chwilą, która ma zaspokoić innych i uciszyć przed gadaniem?
Co dalej? Bo przypominam: jesteś katolikiem, więc masz obowiązki.
Sakramenty można przyjąć w każdym wieku, świadomie wybierając, więc polecam dajmy wybór dorosłym dzieciom w tej kwestii, szczególnie gdy sami nie jesteśmy w tej instytucji wg zaleceń, tylko, bo “tak już zostałem”.
tomek
Niestety strach, poczucie winy i piekło mają się dobrze w polskiej rzeczywistości katolickiej.
Przykre ale może kiedyś to się zmieni….
Dorota
Faktycznie przykre.
Rozmawiając o tym co napisałam usłyszałam, że dorośli mają kłopot ze spowiedzią, tym co robią i jak to przekazać w konfesjonale, ale dzieci do spowiedzi bez problemów wysyłają.
Niech zmiany przyjdą, choć w małych krokach i niech odsuwają strach.
Pozdrawiam serdecznie
Dorota